poniedziałek, 21 grudnia 2015

Cześć, dawno mnie tu nie było.
Kawa?
Herbata?
Czy od razu wódeczka?


Ostatnio jestem wyczulona na wszelkie formy wybuchu agresji, krzyku i emocji. Dystansuje ludzi i powoli mam wszystko co raz bardziej gdzieś. Znów nie wiem na czym stoję i znów wiem, na czym będę stać. Pogrupowałam ludzi na tych, którzy skoczą za mną w ogień daleko od tych, którzy nie zrobili by nic. Za 3 dni święta, za 10 sylwester. Magia świąt mocno bije po oczach i pierwszy raz, od bardzo dawna coś tam czuje. Chodzę ulicami i widzę ludzi posiadających dziwne twarze. Ale ja też ją mam. Nieznaczącą nic dla innych. Mijającą bez celu. Wracając do wyczulenia. Kurde. 
Mam dość krzyków, wisków, machania łapami i tępych spojrzeń. 
Rzygam nimi. 
Czuje, że ostatnio przestałam być sobą. Skończyło się friliwe Klaudynki. Nie chodzi o obecny bycie w związku, czuje się jakby czegoś w życiu mi brakowało. Jakiejś świadomości, która obtoczyła by mnie aurą bez zbędnego pierdolemento. Brakuje mi oparów kurestwa. Nie odnajduje się w ramkach, nie odnajduje się w monotonii, braku wypadów, szybkich decyzji, pomysłów. Stania w drzwiach z kumplem, który nie chce nic, kumplem który po prostu ma ochotę pogadać, bo wkurwiają go panny, które czegoś ciągle chcą. On wie. Ja nic nie chce. Tak było kiedyś, dzisiaj nie wychodzę nigdzie. Siedzę w domu i popełniłam błąd godząc się na to. I wiem, że gdy będzie sylwester. Gdy będę mogła bez zbędnego "ale" przy swoim mężczyźnie rozmawiać z innymi mężczyznami i będzie wiedział, że w moim życiu nie ma miejsca na innego faceta niż ten, z którym się spotykam. Chce zobaczyć stare mordy, które dały mi zajebiste życie przed pół roku. Ludzi, którzy ratowali mnie tortillą w nocy, kurtką w zimny wieczór, podwózką gdy było trzeba, piwem gdy suszyło i towarzystwem gdy najbardziej tego potrzebowałam. 
Muszę zmienić zasady gry, tylko jeszcze nie wiem jak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz