Jakie to smutne, że gdy próbujemy coś od nowa zazwyczaj nie wychodzi nam nic pozytywnego. Nie jestem słaba, jestem silna, ale ostatnio zbyt często pozwalam sobie na łzy, na słabość. Zbyt często, bo pokazałam własnemu chłopakowi, że jestem słaba, a on w to wierzy. To smutne. Choć drogi nie te same, każdy ma swój problem i swoje problemy. Czasami podobne. Tak czy siak nie jestem słaba. Pozwoliłam sobie na łzy, bo nic się nie układa, tak jak wspominałam nadal nie jestem sobą. Czeka mnie długa rozmowa z moich chłopakiem, pewnie zdarzy się w nocy. Pewnie tak będzie, bo w nocy nie da się kłamać. Ale nie będę płakać. Zdecyduje co będzie. Nie chce udawać kiedyś, że jest dobrze, żyć sentymentem. Zrażam go do siebie, bo nie potrafię mu wytłumaczyć myśli. Przez co on rozumie je po swojemu i w ogóle nie możemy się porozumieć, nie mogę mu powiedzieć. Tak wiele nie mogę mu powiedzieć, chociaż moje serce krzyczy, że muszę, wiem, że nie mogę.
Bo to, że mnie kocha, a ja kocham jego nie uratuje sytuacji.