Kiedy jesteśmy maluchami - wydaje nam się, że świat jest taką wielką przestrzenią, gdzie wyjście z domu sprawia, że gubimy się i nigdy nie odnajdujemy. I po części, kiedy już jesteśmy ludźmi dojrzałymi, dorosłymi, po prostu większymi - po części się to nie zmienia. Nie wydaje nam się już, że świat jest wielką przestrzenią - my to wiemy. Tylko nie boimy się zgubienia. Ludziom się wydaje.
Wydaje im się, że skoro się uśmiecham to jest u mnie super. Nie dostrzegają, że czasami w środku mnie rozpierdziela, że pobiłam się z siostrą, widziałam kłótnie rodziców, czy ktoś złamał mi serce, że tata znów wyjechał, albo mama. Od zawsze wszyscy myśleli, że mnie znają. Ale dlaczego tak się mylą? Mylą się, że mnie rozumieją we wszystkich kwestiach. Czuję czasami potrzebę bycia samą. To zupełnie normalne. Jedyne czego oczekiwałam od ludzi to wsparcia, to był zawsze mój priorytet. U rodziców go nie było, ani u siostry, nawet przyjaciółki mi go nie dawały, co z czasem się zmieniło. W gruncie rzeczy szukałam kogoś kto da mi wsparcie i kiedy już sądziłam, że znalazłam tą osobą słyszałam "jest mu ciężko, musisz go zrozumieć", albo "wymyślasz", "przesadzasz". I tego wsparcia tak najbardziej mi brakowało, że gdy płacze to wsiada w samochód i przyjeżdża pomimo kilometrów, żeby dać mi buziaka w czoło, przytulić i żeby dać mi odżyć. Żeby uczucia wybuchły i zniknęły bez ładu i składu. Nie chciałam dostać nieprzespanych nocy, które mi ostatnio towarzyszą. Wierzą, że wszystko jest ok, bo myślą, że zawsze jest tak jak widać. Nic bardziej mylnego. Więc pomimo tego, że są ludzie, którzy o mnie walczą, każdego dnia wchodzą w moje łaski i próbują zrobić wszystko bym była obok - nie potrzebuje tego, by obok nich stać. Zawsze radziłam sobie sama, zawsze było tak, że mała Klaudia musiała sobie radzić. Z chorobą, z cukrami i z dojrzałością, która mi towarzyszyła pomimo tego, że broniłam się przed nią jak nikt inny. I kiedy robiło mi się źle, gdy tata mówił mi, że za szybko dorosłam - wcale mi to nie ułatwiało. Tylko los układa się u mnie tak, że przez niektóre sprawy najnormalniej w świecie poznaje ludzi, którzy mają być wsparciem, a wieją.
A tak naprawdę, po prostu mnie nie zrozumieli.
Nie zrozumieli żadnego : "Proszę. odzywaj się", które było dokładnie "Proszę, kochanie, zawsze byłam zdana na siebie, potrzebuję czuć, że jesteś"
Nie zrozumieli żadnego : "Jest mi smutno kiedy o mnie zapominasz", które było dokładnie "Boję się, że mnie zgubisz"
Nie zrozumieli żadnego : "Nie krzycz", które dokładnie oznaczało "Wychowałam się w krzyku, nie krzycz - zadajesz mi ból sobą i moimi wspomnieniami"
Nie zrozumieli żadnego : "Chciałabym żebyś się przeprowadził" co oznaczało, "Chciałabym żebyś był blisko, żebym zawsze mogła wpaść w Twoje ramiona i zawsze móc być obok"
Nie zrozumieli żadnego : "Chce żyć", które oznaczało "Chce móc robić wszystko wiedząc co dobre i złe, żeby zawsze móc z czystym sumieniem patrzeć Ci w oczy, kiedy tulisz mnie do snu"
Nie zrozumieli żadnego : "Jesteś cudowny", które mówiło "Jesteś mężczyzną, z którym chce żyć, wziąć ślub, zbudować dom, mieć dzieci"
Nie zrozumieli żadnego : "Potrzebuje czasu", które oznaczało "Pogubiłam się w życiu, nie radzę sobie"
Nie zrozumieli żadnego : "Bądź", które krzyczało : "Potrzebuje Cię, kocham, chce być, proszę daj mi siebie i bądź obok. Po prostu bądź i nie myśl co było, co jest. Po prostu bądź"
A właściwie nie zrozumiał.
Wydaje im się, że skoro się uśmiecham to jest u mnie super. Nie dostrzegają, że czasami w środku mnie rozpierdziela, że pobiłam się z siostrą, widziałam kłótnie rodziców, czy ktoś złamał mi serce, że tata znów wyjechał, albo mama. Od zawsze wszyscy myśleli, że mnie znają. Ale dlaczego tak się mylą? Mylą się, że mnie rozumieją we wszystkich kwestiach. Czuję czasami potrzebę bycia samą. To zupełnie normalne. Jedyne czego oczekiwałam od ludzi to wsparcia, to był zawsze mój priorytet. U rodziców go nie było, ani u siostry, nawet przyjaciółki mi go nie dawały, co z czasem się zmieniło. W gruncie rzeczy szukałam kogoś kto da mi wsparcie i kiedy już sądziłam, że znalazłam tą osobą słyszałam "jest mu ciężko, musisz go zrozumieć", albo "wymyślasz", "przesadzasz". I tego wsparcia tak najbardziej mi brakowało, że gdy płacze to wsiada w samochód i przyjeżdża pomimo kilometrów, żeby dać mi buziaka w czoło, przytulić i żeby dać mi odżyć. Żeby uczucia wybuchły i zniknęły bez ładu i składu. Nie chciałam dostać nieprzespanych nocy, które mi ostatnio towarzyszą. Wierzą, że wszystko jest ok, bo myślą, że zawsze jest tak jak widać. Nic bardziej mylnego. Więc pomimo tego, że są ludzie, którzy o mnie walczą, każdego dnia wchodzą w moje łaski i próbują zrobić wszystko bym była obok - nie potrzebuje tego, by obok nich stać. Zawsze radziłam sobie sama, zawsze było tak, że mała Klaudia musiała sobie radzić. Z chorobą, z cukrami i z dojrzałością, która mi towarzyszyła pomimo tego, że broniłam się przed nią jak nikt inny. I kiedy robiło mi się źle, gdy tata mówił mi, że za szybko dorosłam - wcale mi to nie ułatwiało. Tylko los układa się u mnie tak, że przez niektóre sprawy najnormalniej w świecie poznaje ludzi, którzy mają być wsparciem, a wieją.
A tak naprawdę, po prostu mnie nie zrozumieli.
Nie zrozumieli żadnego : "Proszę. odzywaj się", które było dokładnie "Proszę, kochanie, zawsze byłam zdana na siebie, potrzebuję czuć, że jesteś"
Nie zrozumieli żadnego : "Jest mi smutno kiedy o mnie zapominasz", które było dokładnie "Boję się, że mnie zgubisz"
Nie zrozumieli żadnego : "Nie krzycz", które dokładnie oznaczało "Wychowałam się w krzyku, nie krzycz - zadajesz mi ból sobą i moimi wspomnieniami"
Nie zrozumieli żadnego : "Chciałabym żebyś się przeprowadził" co oznaczało, "Chciałabym żebyś był blisko, żebym zawsze mogła wpaść w Twoje ramiona i zawsze móc być obok"
Nie zrozumieli żadnego : "Chce żyć", które oznaczało "Chce móc robić wszystko wiedząc co dobre i złe, żeby zawsze móc z czystym sumieniem patrzeć Ci w oczy, kiedy tulisz mnie do snu"
Nie zrozumieli żadnego : "Jesteś cudowny", które mówiło "Jesteś mężczyzną, z którym chce żyć, wziąć ślub, zbudować dom, mieć dzieci"
Nie zrozumieli żadnego : "Potrzebuje czasu", które oznaczało "Pogubiłam się w życiu, nie radzę sobie"
Nie zrozumieli żadnego : "Bądź", które krzyczało : "Potrzebuje Cię, kocham, chce być, proszę daj mi siebie i bądź obok. Po prostu bądź i nie myśl co było, co jest. Po prostu bądź"
A właściwie nie zrozumiał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz