Siedzę na matmie, to pierwszy raz kiedy pisze notkę w szkole. Klasa pisze sprawdzian. Mnie w szkole nie było miesiąc, więc nie pisze. Całe szczęście w sumie. Zostało 13 dni do przyjazdu Emila. Dzisiaj mam dwa spotkania. Ohoho. Niedługo święta i znów będzie trzeba odpowiadać na pytania całej rodziny gdzie jest i jak tam z (tu wstaw imię). To męczące, mówienie każdemu po kolei, że to już, że nie wyszło, się skończyło, że nie było walki i tyle. Pooooszło. Cóż.
Ale to nie tyczy się tylko tego. Ludzie pytają wielokrotnie o różne rzeczy. O to co Cię smuci, cieszy i tak dalej. Wspomnienia zawsze wywołują smutek. Nie sprawiają, że płaczesz, że tęsknisz, oddają uczucie tego, że coś się skończyło i ma się żal. Nic więcej. Tak jak zostało to mi, żal. Zawsze zostaje ten kawałek żalu, bo w końcu coś było, coś się działo, ale to nie jest koniec życia, wszystko idzie do przodu, otaczają Cię ludzie, którzy Cię szanują, kochają, dbają o Ciebie i są. Zmieniają się, odchodzą, wracają, każdy ma szansę i każdy ma wybór. Dziś, wczoraj, jutro. Nie sztuką jest spalenie mostu, sztuką jest pozwolić ludziom jeździć po nim ze swoim stoickim spokojem i z brakiem jakiegokolwiek odczucia wobec tego.
Po prostu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz