Przyznaje się, nie daje rady z myślą o mamie. Wczorajsze wydarzenie sprawiło tylko, że krzycząc w duchu i wylewając łzy zerwałam zdjęcia wraz z farbą, połamałam łodygi róż, porwałam kartki i wszystko wrzuciłam do pudełka. Miśka ubrałam w bluzę i wszystko wyniosłam do garażu.
Skończyłam etap.
Muszę być silna, dla mamy, dla siebie.
Dlatego chociaż po dzisiejszym dniu mam łzy w oczach - uśmiecham się.
Naukowcy udowodnili, że kiedy nawet podczas złości się śmiejemy - na siłę - zaczynamy być szczęśliwi. Nie będę kłamać jeśli powiem, że wszystko co działo się wczoraj i wcześniej - mam to głęboko w dupie, haha. Nie chce mi się o tym myśleć - więc nie myślę. Nie chce pamiętać - więc wyjebałam wszystko.
Kończę książkę - jestem umówiona na rozmowę z wydawnictwem.
Nie mogę doczekać się 30 marca, bo pewien głupek, taki całkiem kochany, który od kilku dni sprawia, że się uśmiecham kiedy jest mi smutno, ten który krzyczy na mnie, bo jestem wyjątkowa. Ten sam, który cytując - "rozpierdoliłby każdego kto Cię teraz skrzywdzi"i ten sam, który zawsze gdzieś tam był, zawsze stał obok, czekał i żył. Więc ten głupek postanowił przylecieć do mnie. Na cały tydzień! Tysiące kilometrów.
Przedwczoraj spędziłam czas z Adą, wczoraj spędzałam czas z Patrycją, dziś spędziłam w szpitalu i z Gabką na zakupach, kupiłam zajebistą kieckę - wyglądam w niej lepiej niż lepiej. I dziś...no właśnie! dziś, żeby móc normalnie funkcjonować, odrzucić na bok myśli o mamie czekam na swojego ziomeczka, którego imienia nie zdradzę, czekam, bo wraca z pracy i jedziemy. Jedziemy pooglądać driftujące samochody, wypić piwo i pogadać - kurwa!
Skończyłam kolejny projekt, namnożyło się ich, bez kitu.
Ćwiczę - cały czas.
Jedyny minus jest taki, że nie sypiam i nie jem, ale może jakoś przyjdzie mi to na dobre, kto wie?
Właściwie obudziłam się dzisiaj z myślą, że serce rwie mi się do przodu.
Że to za dużo, że koniec, że dziękuje, wypierdalaj.
Że jestem warta więcej niż ktokolwiek inny.
Dziś w nocy gadałam z Jackiem, najebany Jacek gadał ze mną od 4 mniej więcej do 6. I uciekłam od problemów swoich i wydarzeń, wydarłam się na niego, bo odwalił kolejną akcję, która dla mnie jest jebnięta i po prostu - moje myśli, z mojej głowy - odpłynęły.
Nie mają dla mnie żadnego znaczenia.
Jest tylu chłopaków, Ci, którzy pragną trzymać mnie za rękę.
Sypiać obok mnie, nosić mnie na rękach i chcą mojego szczęścia, ciągle dzwonią, piszą, zapraszają -gdzieś. Ci, którzy dali mi kwiatki na dzień kobiet, Ci którzy zadzwonili złożyć mi życzenia.
A właśnie, dostałam życzenia w dzień kobiet od obcego numeru.
Podziękowałam, ale napisałam, że chyba pomyłka.
A tu co się okazało?
Że to chłopak, który rok temu w maju wziął ode mnie numer telefonu na rap pikniku i wyjechał za granicę - więc się odzywa - bo wrócił.
Ale cisnęłam bekę.
A właśnie.
Wiecie co jest wspaniałym uczuciem?
Że ktoś udaje, że Cię nie kocha.
Że mu nie zależy.
Że robi wszystko specjalnie żeby Cię bolało.
I owszem, wcale tak nie jest.
Trochę popłaczesz i rezygnujesz, bo nie boli Cię jakaś blondyna na zdjęciu.
Boli tylko to, że wiesz, że ta osoba robi to specjalnie.
Żeby Cię skrzywdzić.
Rezygnujesz z tej osoby.
Nie interesuje Cię już, że jesteś tą jedyną, bo...
bo najnormalniej w świecie zajął się kimś innym.
Dokonał wyboru.
Skoro wolał spędzać czas z jakąś panną niż być przy Tobie.
Więc znikasz.
Nie ma Cię.
Nie dla tej osoby.
Bo wspaniałym uczuciem jest to, że nie będzie miał nikogo takiego jak Ty.
Czyli mnie.
Tej której podczas śmiechu śmiały się też oczy.
Która drapała plecy podczas seksu.
Wyciskała pryszcze.
Wskakiwała na biodra.
Gryzła.
Krzyczała - "Czemu jesteś debilem?" podczas bójki.
Całowała jak nikt.
Robiła pyszną zapiekankę.
Przyjeżdżała.
Śmiała się.
Kochała dotyk.
Kochała swojego chłopaka.
Drapała zdrapki.
Trzymała za rękę.
Wierciła tyłkiem.
Kupowała słodkości.
(Przypomnij sobie wszystkie dobre chwile!)
Była zawsze na każde zawołanie.
I wskoczyłaby w ogień.
I oddałaby życie.
I dzięki Tobie.
Teraz jesteś tylko przeszłością.
Bo dokonałeś wyboru.
Nigdy więcej o Tobie.
Podczas, gdy ją ignorujesz - ktoś inny poświęca jej uwagę.
Podczas, gdy dajesz jej kolejne powody do zmartwień - ktoś inny ją słucha.
Podczas, gdy doprowadzasz ją do płaczu - ktoś inny sprawia, że się uśmiecha.
Podczas, gdy Ty jesteś zbyt zajęty - ktoś inny ma dla niej czas.
Podczas, gdy Ty nie jesteś pewny czy ją chcesz - ktoś inny jest już pewien.
Nie myśl, że raz zdobyta będzie Twoja na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz