Wirujemy jak wirujący seks przez cały czas. Ostatnio co raz częściej zastanawiają mnie ludzie, momenty kiedy skaczą i upadają na kolana. Kiedy są i kiedy ich nie ma. Spoglądają za siebie wpadając na przeszkody, zabijają w sobie resztę dziecka. Szepczą kiedy trzeba krzyczeć i milczą gdy chcą by ich usłyszano. Gdyby każdy z nas robił to co kocha świat byłby piękniejszy. Nie od dziś wiadomo, że to ludzie go psują. Zamiast zabierać siebie i kogoś do gwiazd spadają z ciężarem skały w wodę i ostatni plusk słychać po nich, a potem już wielka cisza. Patrzą na byłych partnerów i patrzą na nowe związki przez pryzmat starych, a potem rozpaczają, że nie rozumiemy ich tak jakby chcieli być rozumiani. I choćby nie wiem jak się starają są jak banda małp walcząca o jednego banana wiszącego na złamanym drzewie, które z każdą walką uchyla się ku przepaści. A potem lecą w dół i zaczynają krzyczeć, albo upadają bez słowa ostatkami sił wierząc, że co dobre jeszcze się zdarzy. Lecz ludzi nie dzielą się bananami. I nie trzeba im mówić nic, bo nic z większości spraw nie mają, a przecież każdy nastawia się na zyski. Nie wiedzą czego chcą, ukrywają prawdę, albo sypią kłamstwami. Rozwijają się w danej dziedzinie, a ze strachu przed finałem robią kroki w tył. Mówią stop i biegną dalej. Słuchają częściej dupy niż rozumu. Chcą być nagradzani za rzeczy, za które kiedyś byli by ukamienowani. Niszczą mosty. Powodują destrukcje rzeczy zdrowych, bo przyzwyczajają się do rzeczy martwych.
I do końca jeszcze nie wiem dlaczego.
Bo są psychiczni, ot zagadka :D
OdpowiedzUsuń